STRONA GŁÓWNA O RATUSZU WYDARZENIA REPERTUAR ZAKUP BILETÓW

FILMY ZAPOWIEDZI DYSKUSYJNY KLUB FILMOWY DLA GRUP CENNIK KONTAKT


DKF - już za nami
» O Klubie   » Aktualności   » Już za nami   » Zdjęcia   » Relacje   » Refleksje   » Blog   » Kontakt










53 WOJNY
18 listopada, godz. 17:30

Anka i Witek są kochającym się małżeństwem. On jest korespondentem wojennym, który większość dni w roku spędza na wojnie. Ona nieustannie czeka, aż mąż wróci do domu. Anka stara się żyć normalnie, jednak lęk o życie Witka staje się coraz bardziej dojumujący. Zaczyna szykować się na najgorsze...

Film "53 wojny" to opowieść wielowymiarowa. Tocząca się na wielu poziomach. Dziś wojna, przemoc, konflikty lokalne, terroryzm, ogólna destabilizacja to codzienność. Jeden z poziomów filmu, a jednocześnie tło opowiadania, to dwadzieścia lat wojen w strategicznych rejonach świata. Film jest zbudowany na opozycji: intymność dwójki głównych bohaterów versus pozornie odległy świat lokalnych konfliktów.

Kolejny poziom to współczesna wojna i siła jej rażenia. Losy ludzi uwikłanych w nią w sposób pośredni i bezpośredni. Losy niemal zawsze tragiczne, wzniosłe, a czasem śmieszne. Losy ludzi wyjątkowych, żyjących w nieustającej presji i ciśnieniu bycia normalnym w czasach niekończącej się nigdy dla nich wojny. Wojny, która wyzwala, tak jak kiedyś chęć przekraczania granic dobra i zła.






DOGMAN,
23 września, godz. 17:30

DONBAS, 28 PAŹDZIERNIKA, GODZ. 17:30

Akcja filmu rozgrywa się w Donbasie, wschodnim regionie Ukrainy, kontrolowanym przez liczne grupy przestępcze. Trwa wojna hybrydowa - konflikt pomiędzy ukraińską armią zasilaną ochotnikami a bojówkami separatystycznymi wspieranymi przez rosyjskie oddziały. Koszmar staje się udziałem ludności cywilnej. Z drugiej strony toczy się codzienne życie, a przez ekran przewija się galeria postaci: roześmiana młoda para, skonfundowany niemiecki dziennikarz, którego służby kontrolne biorą za faszystę, czy okradziony właściciel luksusowego auta.

Siergiej Łoźnica ("Łagodna", "We mgle", "Szczęście ty moje") w swoim najnowszym filmie fabularnym w hipnotycznym, pełnym groteski stylu zabiera nas w podróż przez Noworosję - państwo-widmo, w którym żołnierze nie wiedzą kto nimi dowodzi, a sąd odbywa się na ulicy w postaci publicznych linczów. Tu propaganda uchodzi za prawdę, wojna za pokój, a nienawiść deklarowana jest jako miłość. Jedynym sposobem na przeżycie jest śmiech... Film został nagrodzony za najlepszą reżyserię w sekcji Un Certain Regard na Festiwalu Filmowym w Cannes. "Donbas" to opowieść o człowieczeństwie i cywilizacji w dobie postprawdy i fake newsów. O każdym z nas.

"Arcydzieło, choć musiałem zamykać oczy"
MARIUSZ SZCZYGIEŁ

"Porywająca czarna komedia"
SCREEN DAILY

"Niesamowicie nakręcona antywojenna farsa"
PREMIERE






DOGMAN,
23 września, godz. 17:30

Trwająca ponad 10 minut owacja na stojąco po premierowym pokazie i znakomite recenzje krytyków z całego świata – Dogman przez wielu okrzyknięty został najlepszym filmem festiwalu w Cannes.

Najnowszy film Matteo Garrone przyniósł odtwórcy tytułowej roli, Marcello Fonte, Nagrodę dla Najlepszego Aktora. Fonte, obwołany przez krytyków mieszanką Ala Pacino i Roberta Benigniego, oczarował również publiczność.

Reżyser filmu, Matteo Garrone, nie od dziś jest ulubieńcem festiwalu: Dogman to jego czwarty film w canneńskim konkursie. Włoch już dwukrotnie odbierał Grand Prix Festiwalu: w 2008 roku za Gomorrę, a 4 lata później za Reality. Trzy lata temu w Konkursie Głównym znalazł się również Pentameron.

Mieszkańcy włoskiego miasteczka wiedzą, że Marcello, miejscowy psi fryzjer, nie skrzywdziłby nawet muchy. Niepozorny, ale lubiany przez wszystkich, dzieli swój czas między pracę, wychowywanie córki i okazjonalny handel kokainą. Z powodzeniem unika kłopotów, przynajmniej dopóki nie pojawia się Simone – trzęsący całą okolicą, wiecznie naćpany osiłek. Kiedy po raz kolejny bezwzględnie wykorzysta naiwność Marcella, psi fryzjer będzie musiał się odgryźć.


„Sukces na każdym poziomie. Imponujący reżyserski wyczyn” – ogłosił Lee Marshall na łamach „Screen International”.

„Obezwładniające doświadczenie filmowe” – podkreślała Deborah Young w „The Hollywood Reporter.”

Peter Bradshaw z dziennika „The Guardian" przyznał filmowi maksymalną liczbę gwiazdek, doceniając zarówno jego komiczną stronę, jak i „ekstremalnie mocne ugryzienie”

Tadeusz Sobolewski pisał na łamach Gazety Wyborczej, że to „film, który zostawia widza w bezradnym podziwie”.





NIEPOSŁUSZNE
24 sierpnia, godzina 18:30

Ten film to połączenie dwóch osobowości- pisarki Naomi Alderman i chilijskiego reżysera Sebastiana Lelio

Najpierw była powieść, znakomity debiut 32-letniej pisarki brytyjskiej nagrodzony prestiżową Orange Award. "Nieposłuszeństwo" to opowieść o tradycyjnej żydowskiej społeczności staje się tu pretekstem do rozważań o sprawach uniwersalnych: słowie i milczeniu, wolności i obowiązku, buncie i pokorze, szczęściu i miłości. To głos przeciw hermetycznej ortodoksji, ale w obronie świadomości religijnej. Rzecz dzieje się w Hendon, peryferyjnej dzielnicy Londynu zamieszkanej przez tradycyjną żydowską społeczność, w której wszyscy się znają i wzajemnie obserwują. Akcja rozgrywa się w ciągu miesiąca żałoby po śmierci powszechnie szanowanego rabina. Z Nowego Jorku przyjeżdża jego córka Ronit - czarna owca rodziny, która przed dziesięciu laty uciekła przed dusznymi regułami wspólnoty. Zrobiła karierę jako doradca finansowy, właśnie zakończyła związek z żonatym szefem. Po przyjeździe do Londynu zamieszkała u Davida, swojego kuzyna i najbliższego współpracownika rabina. Jest zgorszona, gdy dowiaduje się, że żoną następcy jej ojca jest Esti, jej dawna kochanka.

"Nieposłuszeństwo" to powieść głęboko niejednoznaczna. Alderman udało się uniknąć psychologicznych i społecznych uproszczeń. Obraz żydowskiej tradycyjnej społeczności nie jest tu ani arkadią, ani ciemnogrodem tłamszącym wolność jednostki. Opisuje codzienność żydowską z wielką pieczołowitością i kobiecą dokładnością, poświęca całe strony cotygodniowym przygotowaniom do szabatu i gotowaniu koszernych dań.

Sebastian Lelio natomiast nie jest debiutantem, jego filmy pokazywano na festiwalach w Cannes, Locarno i San Sebastian. Ale to Berlin kocha go najbardziej. Tam nagrodzono 5 lat temu Paulinę Garcię za tytułową rolę w jego "Glorii", a w tamtym roku trafił na Berlinale przedostatni film reżysera "Fantastyczna kobieta". Scenariusz uhonorowano Srebrnym Niedźwiedziem. A w tym roku film ten dostał- trochę niespodziewanie- Oscara jako najlepszy film nieanglojęzyczny

Sebastián Lelio ze swoją wrażliwością na trudne wybory poszukujących niezależności kobiet, o których powściągliwie opowiadał w "Glorii" i "Fantastycznej kobiecie", świetnie pasował do tej układanki. I to jemu "Nieposłuszne" zawdzięczają bardzo czytelny, wyrazisty klimat, podkreślający głębokie podziały w religijnej społeczności, zachęcający do głębokiego spojrzenia na wiarę oraz skomplikowane relacje bohaterek. Z wyczuciem granych przez Rachel Weisz i Rachel McAdams. Lelio lubi chłodną narrację, klaustrofobiczne przestrzenie, wyciszone sceny, które więcej sugerują, niż wyrażają wprost. I tak też – mimo gorących namiętności rozsadzających wiele scen – prowadzi fabułę. Choć czuje się literacki pierwowzór, to szybko się o tym zapomina, a świetna gra zwłaszcza McAdams rekompensuje wszelkie niedostatki.










W CIENIU DRZEWA
23 czerwca, godzina 18:00

Ostatnio pokazy w ramach DKF-u zdominowała południowa Europa. Tym razem udamy się na daleką Północ. Kino skandynawskie będzie reprezentowała Islandia i film „W cieniu drzewa”

Oryginalna i rzadko goszcząca na polskich ekranach kinematografia proponuje nam to, co ma najlepsze. Film zdobył sześć islandzkich nagród filmowych Edda i był oficjalnym kandydatem tego kraju do Oscara. Został też zauważonych na licznych festiwalach, np. w Wenecji czy Zurychu.

Samo nazwisko reżysera Hafsteinna Gunnara Sigurdssona też nie jest obce w Islandii. Urodzony w roku 1978 w Rejkiawiku, absolwent Columbia University w Nowym Jorku jest mistrzem filmowej satyry, który w swoich kolejnych filmach sprawnie dekonstruuje społeczne konwencje i zachowania. Jego dwie poprzednie pełnometrażowe produkcje, „Tak czy siak” i „París Nor?ursins”, zjechały festiwale w Europie i Ameryce Północnej. W 2012 roku Hafsteinn Gunnar Sigur?sson trafił na listę „10 europejskich reżyserów, których warto obserwować”

Bardzo dobre aktorstwo, mistrzowski, precyzyjny scenariusz i znakomite zdjęcia Moniki Lenczewskiej, która trafiła do prestiżowej dziesiątki "cinematographers to watch" - operatorów najbardziej wartych uwagi według magazynu "Variety". - to zalety komedii twórców filmu "Barany”"

Film opowiada o sąsiedzkiej wojnie o drzewo... Dwa małżeństwa, jedno drzewo i absurdalna, sąsiedzka wojna, która doprowadza do nieoczekiwanych sytuacji, kiedy puszczają nerwy, a dzikie emocje biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Główny bohater, Atli, jest oskarżony o zdradę, wyrzucony z własnego domu i zmuszony wprowadzić się do rodziców. Była narzeczona, matka jego dziecka, całkowicie odcina go od siebie i skutecznie uniemożliwia mu kontakt z czteroletnią córeczką. W tym samym czasie, powraca dawny spór między rodzicami Atli’ego, a ich sąsiadami. Konflikt z dnia na dzień eskaluje. Kłótnia dotyczy starego, pięknego drzewa, które stoi w ogrodzie rodziców i rzuca cień na taras sąsiadów. Sąsiedzi żądają ścięcia drzewa, ale rodzice nie chcą tego nawet słuchać. Powoli Atli mimowolnie zostanie wciągnięty w niesmaczny konflikt, podczas gdy jego własne problemy osiągną nowy wymiar.

Cudownie trafny i zabawny
Guy Lodge, Variety

Przenikliwy i absurdalnie komiczny. Bystra obserwacja eskalujących, domowych napięć, jednocześnie zabawna i prowokująca, zrobiona z ogromnym wyczuciem stylu
Sarah Ward, Screen International

To jak Michael Haneke przepuszczony przez gaz rozweselający
Chris Vognar, The Dallas Morning News

Najbardziej błyskotliwa komedia, jaka trafiła do nas z Islandii od dekady
Steve Gravestock, Toronto International Film Festival

Sigurdssonowi udaje się osiągnąć wyjątkową emocjonalną głębię: idealnie równoważy dramat rodzinny z przezabawną komedią
Deborah Young, The Hollywood Reporter






LATO 1993
21 kwietnia, godzina 18: 30

Po mocnym uderzeniu kina polskiego podryfujemy do Hiszpanii, a dokładnie Katalonii

Carla Simón to katalońska reżyserka i scenarzystka urodzona w 1986 roku w Barcelonie. Lato 1993 to jej pełnometrażowy, autobiograficzny debiut, nagrodzony Kryształowym Niedźwiedziem na Berlinale, wyróżniony na festiwalu w Stambule, Londynie i Maladze, podczas BAFICI zdobył nagrodę za reżyserię. Wreszcie zdobył trzy nagrody Goi- dwie aktorskie i za debiut.

Na pytanie dlaczego właśnie taki tytuł, reżyserka odpowiedziała :
W tym roku umarła moja mama i to właśnie wtedy spędziłam pierwsze lato z nową rodziną. Miałam wówczas sześć lat. Spodobało mi się, że to tytuł, który znalazłby się pewnie na kasecie wideo z domowymi nagraniami z tamtego lata. A chciałam, żeby doświadczenie wizualne, jakie daje mój film, miało w sobie właśnie coś domowego, intymnego - między innymi dlatego, że narodził się on w jakimś sensie ze zdjęć z mojego dzieciństwa. Robiąc „Lato 1993”, miałam dwie idee przewodnie: z jednej strony był romantyczny pomysł, żeby sportretować własne dzieciństwo, z drugiej - opowiedzieć historię, która przydarzyła się nie tylko mnie, ale i wielu innym ludziom w Hiszpanii. Dzieciom, które z tego samego powodu zostały bez rodziców.

I o tym jest ten film. Głowna bohaterka, 6- letnia Frida po śmierci matki zmuszona zostaje do przeprowadzki z miasta do domu na wsi. Jej nową rodziną staje się brat zmarłej matki, jego żona i ich kilkuletnia córka, Anna. Rezolutną, choć nieco nieśmiałą dziewczynkę czeka wielka próba: musi oswoić się z nieznanym otoczeniem i zrozumieć, co się stało. Lato 1993” to opowieść o świecie dorosłych widzianym oczami dziecka i o stawianiu czoła problemom, które z pozoru nas przerastają. Frida stara się poradzić sobie z trudnymi emocjami: gniewem, smutkiem, zazdrością i rodzącym się na nowo przywiązaniem.

Film, który doceniła publiczność na całym świecie, w idealnych proporcjach wzrusza i bawi. Carla Simón z wyczuciem portretuje proces przeżywania starty i ekscytację towarzyszącą budowie nowej rodziny. Jej film łączy w sobie ciepło i błogość z intensywnymi emocjami czasu dorastania.

To było dla mnie bardzo ważne, żeby zrobić film pełen blasku, który zawierałby i smutek i nadzieję, i żeby uniknąć sentymentalizmu. Poza tym uwielbiam subtelność, jestem pewna, że widzowie są na tyle inteligentni, by odebrać całe to złożone spektrum emocji w małej cząstce. Życie nie dostarcza nam wielu informacji na temat naszych relacji, musimy je odczytywać z gestów i nielicznych słów, i lubię grać w tę grę z publicznością, sprawiać, że widzowie powoli odgadują, jak czują się bohaterowie.

To prawdziwa perełka. Zapraszamy






WIEŻA. JASNY DZIEŃ

8 kwietnia, godzina 16:30
Po filmie spotkanie z JAGODĄ SZELC

"Wieża. Jasny dzień", thriller psychologiczny i odkrycie Festiwalu Filmowego w Gdyni, to pełnometrażowy debiut Jagody Szelc, nagrodzonej w tym roku Paszportem "Polityki". Za niezależność, świeżość spojrzenia, artystyczną konsekwencję i wyjątkowo oryginalny sposób ukazania świata na krawędzi. Małgorzata Sadowska, selekcjonerka festiwalu Nowe Horyzonty, w nominacji dla Szelc napisała:
"Egzorcyzmuje rodzinę i Polskę, przywołuje duchy, wprowadza w trans, wybudza uśpione w ludziach i pejzażu energie, leczy traumy. To, co wyprawia, to nawet nie jest reżyseria, to czysty szamański rytuał. Polskie kino doczekało się swojej szeptuchy".

Akcja toczy się w Bystrzycy Kłodzkiej na Dolnym Śląsku. Na parę dni przed uroczystością Komunii Świętej - Mulę (Anna Krotoska) i jej męża Michała (Rafał Cieluch) oraz ich kilkuletnią córeczkę Ninę odwiedza niecodzienny gość. Jest nim niewidziana od wielu lat młodsza siostra Muli: Kaja (Małgorzata Szczerbowska). To ona jest biologiczną matką dziewczynki. Czy będzie się starała odzyskać dziecko? Rodzinie jej zachowanie wydaje się coraz dziwniejsze. Wokół dochodzi także do wydarzeń, które trudno wyjaśnić. Uroczystość kościelna się zbliża, a atmosfera między siostrami gęstnieje. Wkrótce ma się okazać, że istnieje inny ważniejszy powód, dla którego Kaja wróciła.

Jagoda Szelc to absolwentka Akademii Sztuk pięknych we Wrocławiu, stypendystka Uniwersytetu Arystotelesa w Salonikach; studentka piątego roku Szkoły filmowej w Łodzi. Zanim stanęła na planie debiutanckiego "Wieża. Jasny dzień", zrealizowała aż 10 krótkometrażowych etiud fabularnych i dokumentalnych, w których podejmowała bardzo różnorodne tematy i ćwiczyła różne filmowe stylistyki. Opowiadała w nich m.in. o imigrantkach, żałobie po stracie bliskiej osoby czy dorastaniu. Jej filmy były pokazywane na takich festiwalach jak Karlove Vary, Hot Docs czy Nowe Horyzonty

Jagoda Szelc to jedno z najgorętszych nazwisk polskiego kina."Wieża. Jasny dzień" została nagrodzona podczas 42. Festiwalu Filmowego w Gdyni Nagrodą za Debiut Reżyserski, Nagrodą za Najlepszy Scenariusz oraz Nagrodą Onetu "Odkrycie festiwalu" dla reżyserki .Film był też prezentowany w tym roku podczas 68. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie w prestiżowej sekcji Forum, gdzie zebrał bardzo dobre recenzje. Sekcja Forum berlińskiego festiwalu prezentuje filmy eksperymentalne i awangardowe wykraczające poza tradycyjne ramy gatunkowe. Forum szuka nowych tendencji w estetyce i kierunków w kinematografii, promuje kino autorskie, arthouse’owe, cechujące się indywidualnym postrzeganiem świata. Film Jagody Szelc był jedynym polskim filmem w sekcji. Teraz u nas zarówno film, jak i spotkanie z reżyserką

Reżyserka wpuszcza też do kinowego krwiobiegu świeżą aktorską krew. Obsada jej debiutu to niemal wyłącznie nieopatrzone twarze, co działa wyłącznie na korzyść filmu. Występujący w "Wieży...", świetnie zresztą poprowadzeni aktorzy, nie kojarzą się widzom z żadną konkretną konwencją, sukcesywnie potęgując klimat tajemnicy.

Wybitny debiut, w którym można zobaczyć historię opętania, marsz zombi, ale przede wszystkim rodzinną psychodramę przepełnioną metafizycznym pytaniem: skąd przyszliśmy i dokąd idziemy?

Narodziny nowego talentu.







TWARZ

15 KWIETNIA, 16:30
Po filmie spotkanie z Mateuszem Kościukiewiczem

Małgorzata Szumowska to obok Polańskiego i Holland najbardziej rozpoznawalne nazwisko filmowe w Europie. Córka dziennikarki i pisarki Doroty Terakowskiej oraz dziennikarza i filmowca Macieja Szumowskiego, wreszcie siostra reżysera filmów dokumentalnych Wojciecha Szumowskiego raczej była skazana na drogę filmową.

Małgorzata Szumowska była wielokrotnie nagradzana na międzynarodowych i krajowych festiwalach filmowych. Jej etiuda Cisza wpisana została na listę 14 najlepszych filmów w historii łódzkiej szkoły filmowej, a scenariusz filmu fabularnego Ono został uznany w konkursie Sundance Institute Roberta Redforda za jeden z trzech najlepszych tekstów europejskich.

Po ambiwalentnie przyjętych dwóch pierwszych filmach Szczęśliwy człowiek i Ono przyszedł rok 2008. 33 sceny z życia małżeńskiego to jeden z najważniejszych polskich filmów pierwszej dekady XXI wieku. Osobista, na poły biograficzna opowieść o młodej artystce konfrontującej się ze śmiercią obojga rodziców, porażała. Otrzymała aż sześć Złotych Lwów festiwalu w Gdyni, w tym za najlepszą reżyserię. Film zdobył też specjalną nagrodę Złotego Lamparta prestiżowego festiwalu w Locarno, a w 2009 roku otrzymał cztery Orły.

Po słabszych Sponsoringu i W imię.... przyszedł kolejny ogromny sukces. Podczas 65. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie Szumowska otrzymała Srebrnego Niedźwiedzia za najlepszą reżyserię, a jej "Body/Ciało" wzbudziło zachwyt krytyków. "Frankfurter Allgemeine Zeitung" nazywał film: "mroczną perłą festiwalu i obrazem, który wprowadza do kina nowy gatunek", a dziennikarz prestiżowego "Screen Daily" pisał, iż "Body/Ciało" przywodzi skojarzenie z twórczością Kieślowskiego,

Berlin pokochał Szumowską, co potwierdził tegoroczny Srebrny Niedźwiedź za film Twarz, który będziemy mieli możliwość zobaczenia w ramach DKF-u "Między obrazami".

Twarz opowiada o młodym mężczyźnie Jacku (Mateusz Kościukiewicz), który w wyniku tragicznego wypadku musi przejść rekonstrukcję twarzy. Kiedy wraca w rodzinne strony, nawet jego najbliżsi nie wiedzą, jak traktować przybysza, który w niczym nie przypomina dobrze znanego im człowieka. Za zdjęcia, zainspirowane między innymi malarstwem romantycznym, odpowiadał Michał Englert, a oprócz Mateusza Kościukiewicza (który musiał przeznaczać kilka godzin dziennie na charakteryzację) w filmie zagrali między innymi Agnieszka Podsiadlik, Małgorzata Gorol i Roman Gancarczyk.


Na konferencji prasowej po premierze filmu Szumowska mówiła, że "Twarz" jest metaforą tego, co dzieje się obecnie w Polsce: strachu przed obcym. Odnosząc się do tego, jak film może zostać odebrany w kraju, reżyserka zauważyła, że "Polacy reagują nerwowo na krytykę polskiego społeczeństwa. Ta Polska jest taka i jesteśmy tacy. Oprócz tego, że jesteśmy tacy, mamy też przecież dobre cechy. Myślę, że i to, i to jest w tym filmie sportretowane"– podkreśliła Szumowska w rozmowie z korespondentem Polsat News Tomaszem Lejmanem. Ja zawsze robię filmy krytyczne o społeczeństwie, o społeczeństwie, w którym żyję. Myślę, że nie jestem jedyną reżyserką na świecie, która w ten sposób postępuje - dodała.

Reżyserka pokazuje dysfunkcyjne, zamknięte we własnym sosie, niepewne swojej tożsamości społeczeństwo, gdzie stara komunistyczna mentalność miesza się z nową kapitalistyczną zachłannością. Dlatego film będzie w Polsce budził ogromne kontrowersje, jak zresztą większość filmów Szumowskiej. Serdecznie więc zapraszamy na spotkanie z filmem, a potem z odtwórcą głównej roli Mateuszem Kościukiewiczem.


"Intrygujący obraz przywar polskich w karykaturze. Intrygujący, zabawny, pełen trafnych spostrzeżeń"

"Ten film jest straszny, tajemniczy, zaskakująco emocjonalny"

"Cierpka komedia poruszająca aktualne problemy w Polsce, wyróżniająca się doskonałymi zdjęciami"

"Twarz silnie krytykuje społeczeństwo oraz płytkie relacje ludzi, którzy nie są w stanie zaakceptować nowej twarzy głównego bohatera filmu. Ten film zostanie ze mną na dłużej"






HAPPY END

24 marca, godzina 18

Michael Haneke wielki mistrz kina, zdobywca Oscara, trzech Złotych Palm, Cezara i wielu innych Legenda. Takie filmy, jak Miłość, Biała wstążka, Ukryte czy Funny Games weszły do kanonu kina światowego.

Filmy Hanekego mogą drażnić, budzić oburzenie i niesmak, ale przede wszystkim prowokują, nie dają spokoju, ukazując niezbyt pozytywne oblicze współczesnego świata. Podejmując dialog z widzem, nie pozwala on mu na zajęcie wygodnej, jednoznacznej pozycji wobec tego, co ogląda na ekranie. Tak też jest w przypadku jego najnowszego filmu

Nowy film Austriaka naznaczony jest gorzką ironią. Akcja "Happy End" nie bez powodu rozgrywa się we francuskim Calais, gdzie na co dzień rozgrywają się dramaty emigrantów. Liczne zamieszki, z którymi nie radziły sobie władze, sprawiły, że to nadmorskie miasto stało się symbolem kryzysu uchodźczego. Ale Haneke skupia się na obrazie bogatego burżuazyjnego rodu, tworząc portret czterech pokoleń i ich problemów psychologicznych. Rodziny rozbitej, której członkowie nieporadnie szukają między sobą porozumienia.

Z "Happy End" wyłania się potworna wizja przyszłości naszego kontynentu, który w oczach Austriaka jest schorowanym, egocentrycznym starcem, szukającym sposobu na samobójstwo. Nie ma dla niego nadziei, bo już nie ma pragnień. Jeśli czegoś chce, to świętego spokoju za wszelką cenę. Panicznie boi się konfrontacji z Innym. Jest lękliwy, a przy tym tkwi w stanie samozadowolenia. Czarnoskórzy uchodźcy, którzy pojawiają się w filmie na marginesie są figurą obcego, nie realnym zagrożeniem. Austriacki reżyser pokazał mocny i gorzki obraz rozkładającej się starej Europy, którą symbolizuje toksyczna, rozpadająca się na naszych oczach rodzina socjopatów. Haneke widzi przyszłość naszego kontynentu w czarnych barwach i bez tytułowego happy endu.

"Happy End" wchodzi pod skórę i niepokoi

"Happy End" to film błyskotliwy i bezlitosny. Haneke często flirtuje z horrorem i thrillerem i "Happy End" nie jest tu wyjątkiem. Blisko mu do kina gatunkowego – ten gatunek Haneke stworzył sam. Jego mistrzowskiego talentu kompozycyjnego nie da się pomylić z żadnym innym

Piekielnie inteligentna, mroczna i skłaniająca do przemyśleń refleksja o życiu, śmierci i rodzinie. Haneke w najlepszej formie.

Snapchat u Michaela Hanekego jest naprawdę przerażający... "Happy End" w oryginalny – i skuteczny – sposób pokazuje, jak telefony i laptopy wpływają na nasze życie i sposób komunikacji.





POMIĘDZY SŁOWAMI

4 marca, godzina 17:00

Urszula Antoniak jest polską reżyserką, ale od ponad 20 lat mieszka i tworzy za granicą. Po tym jak trzykrotnie nie udało się dostać na łódzką filmówkę, wyjechała do Amsterdamu. W 1993 roku ukończyła holenderską akademię filmową, na debiut jednak czekała 10 lat. Film Nic osobistego na festiwalu filmowym w Locarno nagrodzono Grand Prix w kategorii najlepszy debiut. Zresztą sześć nagród na festiwalu w Locarno i cztery holenderskie nagrody filmowe - m. in. dla najlepszego filmu i reżysera - to znaczące trofea dla debiutantki. Kolejne obrazy Code Blue i Strefa nagości potwierdziły talent reżyserki

Jej filmy są ascetyczne, wyczulone na wizualną atmosferę i ekstremalne doświadczenia. To także kino ciszy - wystarczy wspomnieć, iż film Strefa nagości odbywa się bez dialogów. Wśród filmowych obsesji reżyserki powracają kwestie własnej tożsamości, kobiecej seksualności i samotności.

Pomiędzy słowami to jeden z najciekawszych i najbardziej intrygujących filmów ubiegłorocznego festiwalu w Gdyni. Film jest czarno-biały, ale reżyserka zaznacza, że nie był to wybór wyłącznie estetyczny – Uwypukla kontrast między białym człowiekiem, któremu prościej się zasymilować, a czarnym, dla którego bycie imigrantem jest trudniejsze. Polski imigrant nie ma wcale tak bardzo pod górkę– jest biały, zna języki, ma łatwiej niż człowiek z Afryki. Mimo wszystko pochodzenie z Europy Wschodniej wiąże się z kliszami. Chociaż od 25 lat mieszkam w Holandii, do dziś patrzą na mnie jak na obcą, są pewni, że uciekłam z Polski z jakiegoś powodu. Ja do biedy przyjechałam, a nie od niej uciekałam. Po przyjeździe do Holandii pracowałam w fabryce. To był mój wybór, moje prawo.

Te słowa sugerują, iż Urszula Antoniak zrobiła chyba najbardziej osobisty film w swojej karierze, a jednocześnie po raz pierwszy postanowiła opowiedzieć historię z męskiej perspektywy. Główny bohater Michał to mający polskie korzenie młody, ambitny prawnik, który świetnie się odnajduje w Berlinie, jest w pełni zintegrowany, włada nienagannym niemieckim. Nagłe pojawienie się dawno niewidzianego ojca zmusza go do konfrontacji z własną tożsamością. I o tym jest ten film - o polskości, piętnie emigranta, o konfrontacji z samym sobą i ojcem.

Pomiędzy słowami to niezwykle zmysłowe kino, wysmakowane wizualnie (nagrodzone na festiwalu w Gdyni zdjęcia Lennerta Hillege ), metaforycznie sugestywne, o nieśpiesznej narracji. I bardzo dobrze zagrane- elektryzujący duet Gierszał-Chyra przykuwa uwagę widzów.

To nie jest kino łatwe, wymaga wrażliwości i otwartości widza. Ale warto zaufać twórcom i poddać się filmowym obrazom Urszuli Antoniak, do czego gorąco namawiamy.





NIEMIŁOŚĆ
Niedziela, 18 lutego, godzina 17:30

Andriej Zwiagincew to kolejne wielkie nazwisko europejskiego kina. Na mapie filmowej pojawił się dopiero w 2003 roku, ale za to bardzo mocno zaakcentował na niej swoją obecność. Jego debiut "Powrót" wyjechał z Wenecji z pięcioma nagrodami, w tym z najważniejszą - Złotym Lwem. To była prawdziwa sensacja, ale kolejne obrazy rosyjskiego reżysera potwierdziły, że mamy do czynienia z twórcą niebanalnym i oryginalnym. Szczególnie jego przedostatni film "Lewiatan" zrobił furorę. Zachwycił krytyków, spodobał się widzom, zawojował Europę ( nagroda za najlepszy scenariusz w Cannes) i Stany Zjednoczone (zdobył Złoty Glob dla Najlepszego Filmu Nieanglojęzycznego - jako pierwszy w historii rosyjski film - a także nominację do Oscara).

Każdy kolejny film rosyjskiego twórcy to wydarzenie - i tak też było z "Niemiłością"- obraz ten znowu zebrał świetne recenzje i świecił triumfy na festiwalach. Nagroda Jury w Cannes, nominacje do Europejskiej Nagrody filmowej i nominacja do Oscara potwierdzają, że "Niemiłość" to jeden z najważniejszych filmów 2017 roku.

Jest to film o rozpadającym się związku dwojga młodych ludzi. Borys i Żenia to przedstawiciele nowej rosyjskiej klasy średniej. Znaleźli sobie nowych partnerów, przed nimi rozbudowane plany, powierzchowne szczęście. Na drodze tego wszystkiego stoi ich nieświadomy i niechciany dwunastoletni syn. Jego życie to piekło, ale źródłem cierpienia jest tytułowy brak miłości. Pewnego dnia chłopiec znika. Uciekł ? Został porwany? Zamordowany? Rozpoczynają się zakrojone na szeroką skalę poszukiwania, a byli małżonkowie zaczynają rozumieć co być może już bezpowrotnie utracili.

"Niemiłość" to przede wszystkim wiwisekcja związku małżeńskiego, pełna emocji i dramaturgii, a także dogłębne studium psychologiczne postaci. To wreszcie film odsłaniający patologiczny obraz Rosji, pełnej kłamstwa, materializmu, pazerności, a także portret świata pozbawionego więzi ludzkich.

Film Zwiagincewa jest zrealizowany z niebywałą precyzją, a bardzo mocnym punktem są zdjęcia Mikhaila Krichmana, który otrzymał za ten film Srebrną Żabę na festiwalu w Bydgoszczy. Jury doceniło "powściągliwy i przejmująco piękny sposób, z jakim twórcy podeszli do tematu dramatu kryminalnego". Gorąco zapraszamy !

Koło tego filmu nie da się przejść obojętnie

Rzadko zdarzają się filmy, które działają jak przysłowiowe uderzenie obuchem, takie, o których nie da się zapomnieć, nawet mimo usilnych starań. Niemiłość jest takim właśnie filmem.

To obraz mocny, zrobiony bez krztyny znieczulenia;

Od strony formalnej to film ze wszech miar znakomity. Opanowana reżyseria, oszałamiające kadrowanie i metodyczna praca kamery Mikhaila Krichmana oraz bezbłędne aktorstwo.






FLORIDA PROJECT, 19 stycznia, godz. 18:30

Po ciężkim, trudnym, bardzo intelektualnym "Zabiciu świętego jelenia" zmieniamy zupełnie nastrój. "Florida Project" to mały, kameralny film, reprezentujący to, co najlepsze w niszowym kinie. Sean Baker nie jest twórcą nieznanym. Na mapie niezależnego kina amerykańskiego to jedno z najciekawszych nazwisk. Jego filmy zdobywały tak prestiżowe wyróżnienia jak Independent Spirit Awards (Starlet, 2012), podbijając festiwale w Locarno czy Reykjaviku (Prince of Broadway, 2008). Głośno się jednak o nim zrobiło w 2015 roku za sprawą filmu "Mandarynka". Nakręcony telefonem komórkowym komediodramat rozgrywający się w środowisku transseksualnych prostytutek w Los Angeles budził sprzeczne emocje, ale był filmem, o którym się mocno dyskutowało. Film został zresztą dostrzeżony na festiwalu filmów niezależnych w Sundance i nagrodzony w Karlowych Warach.

Swój kolejny film umiejscawia na obrzeżach olbrzymiego parku rozrywki Walt Disney World na Florydzie. Znajduje się tam kompleks tanich budynków zamieszkałych przez biedotę. Wśród mieszkańców znajduje się Halley, młodociana samotna matka, była striptizerka, i jej sześcioletnia córka Mooneee. Halley próbuje dorabiać, chwytając się różnych dziwnych doraźnych prac, choć przez większość czasu zmaga się z bezrobociem. Natomiast jej córka zawiera swoje pierwsze przyjaźnie z miejscowymi dzieciakami, biegając po okolicy, jedząc lody, tańcząc na łóżku, plując na samochody. Jedynym opiekunem, "przyjacielem" dzieciaków jest Bobby Hicks, menadżer motelu ( znakomity Willem Dafoe). Mimo iż jest dozorcą, jego stosunek do rzeczywistości charakteryzuje ciepło i zrozumienie. Jest jednocześnie zastępczym ojcem i strażnikiem fioletowego motelu Magic Castle.

Podobnie jak w przypadku "Mandarynki" za niewielką sumę pieniędzy Baker zrobił film głęboko emocjonalny, poruszający i ważny. Intrygujący i unikalny obraz Ameryki, precyzyjny scenariusz, wrażliwość twórców, autentyzm, deszcz nagród i nominacji, rewelacyjna rola Willema Dafoe, dziecięca perspektywa opowiadanej historii, naturalizm kilkuletnich aktorów - to najczęściej powtarzane atuty tego nietuzinkowego dzieła. Za reklamę posłużą też wypowiedzi krytyków, którzy ten film widzieli: Taki film zdarza się raz na tysiące innych.

The Florida Project" to jeden z najwybitniejszych filmów, pokazujących świat oczami dziecka.

To film dla każdego i o każdym, czarny koń tegorocznych Oskarów i jeden z najbardziej estetycznych filmów roku. Nie możecie tego przegapić!

Fenomen takiego kina polega na tym, że idzie pod prąd.


Gorąco zapraszamy






ZABICIE ŚWIĘTEGO JELENIA

Sobota, 16 grudnia, godzina 18:00

Yorgos Lanthimos to bez wątpienia jedno z najciekawszych nazwisk współczesnego kina europejskiego. Twórca oryginalny i kontrowersyjny, a sławę taką zbudował swoim głośnym filmem Kieł. Nominowany do Oscara i nagradzany na prestiżowych festiwalach ( dwa wyróżnienia w Cannes) film o rodzeństwie żyjącym w odosobnieniu i poddanym restrykcyjnym metodom wychowawczym zachwycał zarówno formą , jak i metaforycznym potencjałem interpretacyjnym. Lanthimos uznany został za czołowego przedstawiciela greckiej nowej fali. I jeśli nawet samo pojęcie okazało się na wyrost, to twórca Kła stanął w jednym szeregu z takim reżyserami jak Michael Haneke czy Lars von Trier, a jego filmy są zapraszane na największe festiwale, czego przykładem jest też Zabicie świętego jelenia.

Obrazy greckiego twórcy oparte są na niebanalnych, wyrazistych pomysłach, dlatego jego scenariusze ( współtworzone przez Efthymisa Filippou ) są bardzo cenione. Potwierdzeniem tego jest nagroda w Cannes właśnie dla jego ostatniego filmu.

Tytuł dzieła nawiązuje do greckiej tragedii antycznej i historii mitologicznej: kiedy Agamemnon niechcący zastrzelił jelenia w gaju poświęconym Artemidzie, bogini rozgniewała się i wymogła na królu złożenie ofiary z rodzonej córki, Ifigenii. Lanthimos w subtelny, ale wyraźny sposób wykorzystuje ten wątek. Zabicie jest jednak nie tylko uwspółcześnieniem mitu, ale przede wszystkim bardzo pojemną metaforą. Obraz Greka według krytyków to studium okrucieństwa, historia zemsty, dramat o winie i odpowiedzialności, obraz współczesnej rodziny, pojedynek jednostki z ogółem. Bogactwo tematyczne daje nadzieje na kontrowersyjne sądy, na ożywioną dyskusję, być może polemikę. Podobnie jest z formą filmu, który doczekał się takich określeń jak gotycki dramat, psychologiczny thriller, czarna komedia, surrealistyczny horror. Ale jak twierdzi sam reżyser- po prostu nie umie robić normalnych filmów. Czekają nas więc tak czy inaczej duże emocje.

Zapraszamy na jedyny w Zduńskiej Woli pokaz filmu.

Do zobaczenia






CICHA NOC

19 listopada, godz. 17:00

Rozpoczynamy po polsku, ale za to mocno. Przedpremierowym pokazem filmu "Cicha noc", który z Gdyni wyjechał ze siedmioma nagrodami. Te najcenniejsze to Złote Lwy za najlepszy film i za pierwszoplanową rolę męską dla Dawida Ogrodnika, ale też Don Kichot Nagroda Polskiej Federacji Dyskusyjnych Klubów Filmowych dla reżysera Piotra Domalewskiego

Fabularny punkt wyjścia jest w zasadzie prosty - pracujący w Holandii Adam przyjeżdża do rodzinnej wsi na Warmii, by spędzić z najbliższymi wigilię Świąt Bożego Narodzenia. Jego wizyta jest zaskoczeniem, jednak jej prawdziwy powód szybko wychodzi na jaw. Adam pragnie przede wszystkim załatwić sprawę sprzedaży starego domu swego dziadka. Uzyskane w ten sposób pieniądze mają mu pomóc wystartować z własnym interesem za granicą, gdzie pragnie osiąść na stałe. Przy okazji chce poinformować bliskich o tym, że wkrótce zostanie ojcem.

"Piotr Domalewski opowiada o Polsce, z której chce się wyjechać i w której chce się zostać. Można powiedzieć, że opowiada o nas" - jak napisał Jakub Socha w swojej recenzji. I rzeczywiście- to portret rodzinny i jednocześnie obraz naszego społeczeństwa, swoista diagnoza otaczającej rzeczywistości. "Cicha noc" to ważny film i odważny. Stawia współczesnemu Polakowi trudne pytania i spróbujemy na te pytania odpowiedzieć podczas części dyskusyjnej. Zapraszamy więc serdecznie na seans i rozmowę















PARTNERZY     





KINO RATUSZ
©2021 Miejski Dom Kultury w Zdunskiej Woli